Wieś przyciąga smakiem

Drożdżówka wysoka na dwa palce, gęsi smalec  czy kompot. Coraz więcej turystów decyduje się na wypoczynek pod gruszą w szczególności ze względu na swojską kuchnię przypominającą dawne smaki, nie tylko w wakacje. Jedzenie bez konserwantów i od gospodarza jest w cenie, a potrawy na bazie dawnych przepisów i zakorzenione w tradycji przeżywają swój renesans. A jeśli przysmaki są podawane na łące, pod gruszą i za stół służy sprasowane siano, wtedy wszystko smakuje jeszcze bardziej…O tym, jak Polacy poszukują nowych wrażeń smakowych w kuchni pod strzechą opowiedziała nam Alina Krawisz ze Stowarzyszenia Grodzisko Gzin, a zarazem właścicielka gospodarstwa agroturystycznego.

Autor: Maria Sikorska

Maria Sikorska: Czy goście, którzy przyjeżdżają do Pani na agrowczasy mówią o tym, jakich dawnych smaków poszukują? Jest w nich tęsknota za przysmakami z dzieciństwa?

Alina Krawisz: Tak, zawsze pojawia się to stwierdzenie – zwłaszcza u osób dojrzałych, że takiego chleba lub masła nie jedli od dzieciństwa. Mam wrażenie, że goście agroturystyk to zwolennicy turystyki kulinarnej, którzy doceniają jakość i smak swojskich potraw, które są przyrządzane tradycyjnymi metodami.

M.S.: Zdarzyło się, że ktoś ze łzami w oczach, po obiedzie czy kolacji, powiedział do Pani – to ten smak!!!

A.K.: Faktycznie tak się zdarza; podziękowania i pocałunek w rękę za smak za wspomnienie za emocje.

M.S.: Czy zauważyła Pani nowy trend wśród turystów dotyczący boomu na produkty regionalne, lokalne, prosto z grządki?

A.K.: Nie wiem czy to już boom, ale goście rozsmakowują się w naszych daniach, a później chcą nabyć i zabrać ze sobą te wspomnienia i przeżycia – jak domowe pierogi, chleb, ser, wędlinę. Chcą, aby domownicy także posmakowali rarytasów spod strzechy, zdarzyło się, że pan do Krakowa wiózł słoik z czarniną dla taty, który od lat nie jadł czarnej polewki.

M.S.: Nadszedł ten czas, że turyści stali się świadomymi poszukiwaczami dawnych, regionalnych i lokalnych smaków?

A.K.: Turyści są świadomi, że w takim miejscu zastaną zdrową, domowa kuchnię, że posmakują dań regionalnych. Przykładowo, w naszych daniach jest historia naszej rodziny, mam to szczęście, że zachowały się przepisy mojej mamy i babci, a ja chętnie je odtwarzam, choć nie ukrywam, że zmieniam je pod mój smak.

M.S.: Czy są produkty, potrawy, bez których żaden turysta nie może się obejść?

A.K.: Turyści przepadają za gęsiną. Poszukują gęsich rarytasów na wsi. Gęsinę podajemy na wszelkie sposoby. Powodzeniem cieszy się nasza gęś faszerowana kaszą orkiszową z dodatkiem śliwek, jabłek, cebulki, podlewana winem i nadwiślańskimi miodami, jest też wątróbka z gruszką i śliwką marynowaną, a także półgęsek i gęsi pipek i rolada balotyna, czyli gęś z orzechami i żurawiną, podajemy pasztet, przygotowujemy kiełbasy z gęsiną a i oczywiście okrasa. Na stół gości podajemy także jagnięcinę w ziołach i delikatnego królika , kaczkę z jabłkiem otoczoną ziołami. Nie tylko samo mięso u nas na wsi gości, bo wegetarianie i weganie także przeżywają tu ucztę smaków.

M.S.: Na co powinno się kłaść nacisk, jeśli chodzi o swojską kuchnię?

A.K.: To bardzo ważne pytanie, bo szczególny nacisk powinno się kłaść na surowiec, z którego przygotowujemy dania. Musi być najwyższej jakości, bazujemy na swojskich i ekologicznych produktach. Przykładowo, mamy ekologiczny zielnik, który wykorzystuję do przyprawiania dań, a one zawsze na tym zyskują.

M.S.: Czy widzi Pani, że w przyszłości to właśnie swojski produkt może być magnesem na turystów? Czy produkty regionalne mogą być narzędziem promocji turystyki na terenach wiejskich?

A.K.: Masowa produkcja żywności, która ma ujednolicone smaki i zapachy, przyczyniła się do tego, że turyści zaczęli poszukiwać nowych wrażeń smakowych i zapachowych, chcą przypominać sobie to, co kiedyś królowało w kuchni ich babć i prababć. Turystyka wiejska powinna opierać się na produktach regionalnych i zdrowej żywności to powinno nas wyróżniać. Bo gdzie się zawsze dobrze jadało wiadomo na wsi, wszystko naturalne, prosto  z warzywnika i ogrodu na stół.M.S.: Moda na fast food już przeminęła?

A.K.: Czasami życie w pędzie sprawia, że ludzie jedzą szybko, taniej i nie zawsze produkty wysokiej jakości, ale jeśli mają wybór i czas, poszukują czegoś lepszego. Coraz więcej turystów postrzega kuchnię regionalną jako bardzo atrakcyjną. To sposób smakowania historii danego regionu, poznawania przeszłości niektórych terenów. Bardzo ciekawy sposób poznawania świata. Pewnie nie wygramy z fast foodem, ale u nas takiego jedzenia nie podajemy, jeśli zawitasz w agroturystyczne progi, choćby nasze, to czas zwalnia, delektujesz się przyrodą pięknem natury a dopełnieniem całości musi być naturalna, zdrowa żywność.

M.S.: Produkty regionalne są szansą rozwoju dla małych społeczności, dla małych wytwórców, dla właścicieli gospodarstw agroturystycznych?

A.K.: Organizujemy wiele imprez i widzimy, jaki jest boom na swojskość. Pajdy ze smalcem zawsze znajdą swoich amatorów, podobnie jak odtwarzanie dawnych obrzędów. Produkt regionalny przez to, że jest wytwarzany w niewielkich ilościach, ma szansę, aby zachować smak i jakość – w przeciwieństwie do masowej produkcji. W naszym gospodarstwie staramy się przygotować jak najwięcej ogórków kiszonych, powideł, dżemów, konfitur, kiszonej kapusty, zakwasu buraczanego, swojskiej kiełbasy i szynki. Współpracujemy też  z sąsiadami, którzy wytwarzają dla nas sery, twarogi, masło i miód.

M.S.: Czy turyści przyjeżdżają na wiejskie biesiady głównie w wakacje?

A.K.: Nie, obserwujemy modę na weekendowe wypady na wieś. Jest także boom na wiejskie imprezy, gdzie takie dodatki, jak kwiaty polne jadalne są na porządku dziennym. Coraz więcej gospodarstw agroturystycznych jest do dyspozycji gości przez cały rok. Gospodarstwa agroturystyczne, oczywiście te odpowiednio przystosowane, organizują też wesela w wiejskim klimacie z tradycyjną kuchnią, a także śluby na łonie natury, gdzie para młoda siedzi na snopkach siana, a stoły ustawione są pod drzewami i lampionami, blasku dodaje ognisko.

zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim –  regulamin