W województwie kujawsko-pomorskim o produkcji trzody chlewnej
Minister rolnictwa i rozwoju wsi Jan Krzysztof Ardanowski 13 maja br. wziął udział w uroczystym otwarciu budynków inwentarskich realizowanych w ramach integracji tuczu w Pszczółczynie, w gminie Łabiszyn.
– Województwo kujawsko-pomorskie to obok Wielkopolski region o największej produkcji wieprzowiny – podkreślił szef resortu rolnictwa.
Minister Ardanowski zwrócił uwagę, że ze względu na skomplikowaną, również historycznie, sytuację polskiego rolnictwa hodowla musi być prowadzona w różny sposób.
– Jestem przekonany, że jest możliwość pogodzenia wszystkich rodzajów hodowli – innego w małych, innego w średnich i innego w dużych gospodarstwach – powiedział minister.
Według szefa resortu rolnictwa nadszedł czas, żeby uregulować produkcję trzody chlewnej w Polsce, bo zamiast być wielkim graczem na tym rynku wycofaliśmy się wpuszczając do Polski bez umiaru rolników duńskich.
– Jestem przekonany o możliwości odbudowy tego rodzaju hodowli – podkreślił minister i dodał, że jego wizja rozwoju tej gałęzi produkcji może być różnie komentowana.
– Ale może czas, żeby podjąć uczciwą debatę jak odbudować produkcję trzody chlewnej w Polsce. Co zrobić żeby w zmieniającym się świecie odbudować i rozwinąć produkcję mięsa, które przecież tak bardzo lubimy w naszej kuchni? Nie możemy przyjąć wyłącznie jednego modelu rozwoju. Jeśli jednak chcemy podbić rynki globalne, to musimy mieć również duże wyspecjalizowane gospodarstwa – mówił szef resortu rolnictwa.
Minister Ardanowski podkreślił, ze rolnicy muszą mieć wybór. Rolnicy, którzy produkują kilkanaście, kilkadziesiąt sztuk rocznie powinni sprzedawać na rynku lokalnym, najlepiej przetwarzając maja br.w małych masarniach lub w swoich gospodarstwach, ci trochę więksi o średniej produkcji, jeżeli chcą sprzedawać surowiec nieprzetworzony i licząc się na rynku muszą zintegrować swoje działania i współpracować ze sobą w ramach grup, najlepiej o charakterze spółdzielczym, a ci najwięksi jeżeli chcą się liczyć, to dobrym rozwiązaniem jest współpraca z wielką, wyspecjalizowaną firmą z własnymi ubojniami i możliwościami eksportu.
– Chciałbym, żeby to były firmy polskie, o polskim kapitale – zaznaczył minister i powiedział, że każdy z tych modeli jest dobry, ale to rolnik decyduje z czego chce skorzystać.
Źródło: MRiRW