Rozmowa z prezesem Andrzejem Danielakiem
Rozmowa z prezesem Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Tadeusz Wojciechowski: Spotykamy się na międzynarodowych targach branży spożywczej Warsaw Food Expo 2017 w Centrum Targowo-Kongresowym Ptak Warsaw Expo.
Andrzej Danielak: My jako organizacja Polski Związek Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu dostaliśmy od firmy Ptak Expo propozycję współpracy, którą podjęliśmy i realizujemy konsekwentnie na każdej imprezie, która obejmuje żywność.
Na tych targach uczestniczymy jako wystawca, realizując projekt promocyjny mięsa drobiowego z Funduszu Promocji Mięsa Drobiowego. To jest fundusz, który finansuje działania promocyjne i szkoleniowe branży drobiarskiej.
T.W.: Do kogo skierowane są te targi?
A.D.: Przede wszystkim są to targi żywności i skierowane są do potencjalnych nabywców, konsumentów, jak również do młodzieży, która przybyła liczną grupą i spotyka się z najróżniejszą ofertą polskich produktów żywnościowych. My natomiast chcemy, aby polski konsument, czyli ta młodzież również, która w najbliższej przyszłości będzie bezpośrednim nabywcą produktów żywnościowych oraz polscy konsumenci, mieli świadomość o najwyższej jakości polskiej żywności i żeby tę żywność świadomie kupowali, wybierając spośród innej oferty produkty polskie. Jest to w interesie przede wszystkim polskiego konsumenta. My jako Polska gwarantujemy poprzez swój doskonały system bezpieczeństwa i jakości – żywność bezpieczną. Każdy konsument może być pewien, że kupując polski produkt – kupuje bezpieczeństwo i może go spożywać z pełną ufnością, że mu nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie będzie służyła jego organizmowi.
T.W.: Jak wygląda aktualnie sytuacja w branży drobiarskiej? Czy w dalszym ciągu branża się rozwija?
A.D.: Nasza branża drobiarska od wielu lat rozwija się bardzo dynamicznie, ale ten dynamizm staje
się niebezpieczny, dlatego że jest to wzrost rok do roku kilkunastoprocentowy. Tego nie sposób jest sprzedać
z zyskiem. Nadmiar produkcji pierwotnej żywca drobiowego powoduje, że ceny uzyskiwane szczególnie przez producentów, hodowców drobiu są bardzo niskie – niebezpiecznie niskie i coraz niższe od wielu lat.
Powoduje to zagrożenie dla bytu ekonomicznego ferm drobiu.
T.W.: Czy może to się również odbijać na jakości tego drobiu?
A.D.: Raczej na jakości to się nie może odbić, dlatego że są niezmienne zasady, które każdy hodowca drobiu musi spełnić żeby móc wprowadzić produkt żywnościowy na rynek. To wszystko nadzorowane jest trzystopniowo – każda ferma ma swojego prywatnego opiekuna weterynaryjnego, później jest państwowy opiekun weterynaryjny, czyli powiatowy lekarz weterynarii i później jeszcze jest lekarz weterynarii na zakładzie przetwórczym, który bada mięso przed ubojem i po uboju w celu sprawdzenia, czy spełnia wszystkie warunki.
T.W.: Jak Pana zdaniem przy takiej nadprodukcji będzie wyglądała przyszłość polskiego rynku drobiarskiego?
A.D.: Jestem bardzo zaniepokojony tym, że powstają coraz większe fermy w sposób niezorganizowany, bo ja tutaj nie mówię o kontroli. Inwestorzy z innych branż mając nadwyżki finansowe podejmują decyzję, że wchodzą w branżę drobiarską – po pierwsze nie znając się na tym, owszem można zatrudnić specjalistów, ale moje 40 letnie doświadczenie zawodowe wskazuje na to, że jest to bardzo ryzykowna decyzja.
T.W.: Czy w takim razie może nam grozić bessa na rynku drobiarskim w Polsce?
A.D.: Jeżeli nie znajdziemy nowych rynków, a o te jest coraz trudniej, tym bardziej, że w tym roku mieliśmy poważny kryzys związany z wystąpieniem grypy ptaków. Ta grypa ptaków nie zachwiała drobiarstwem, ale spowodowała, że niektóre państwa automatycznie zamknęły dostęp do swoich rynków. Dopiero procedury, które w tych państwach obowiązują spowodują po jakimś bardzo długim czasie zezwolenie na to, by Polska jako polskie drobiarstwo, mogła wprowadzać drób na te rynki. Ten czas jest bardzo długi, bowiem są to nie tylko miesiące, ale w niektórych przypadkach powrót na dany rynek może trwać nawet rok.
T.W.: Dziękuję za rozmowę.
zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim – regulamin