Polski system bezpieczeństwa żywności na celowniku – rozmowa

nowezzz (7)

Ponad trzy miesiące temu ukazał się reportaż o nielegalnym uboju zwierząt w jednym z mazowieckich zakładów. Mogłoby się wydawać, że o problemach dotyczących branży mięsnej będziemy pisać tylko w czasie przeszłym. Niestety, sytuację wykorzystali Czesi i Słowacy, którzy zaostrzają wymogi fitosanitarne i bojkotują polskie mięso. O sytuacji związanej z ujawnieniem nielegalnego uboju krów, porozmawialiśmy z Tadeuszem Wojciechowskim, przewodniczącym Zespołu ds. Bezpieczeństwa i Jakości Żywności w Radzie Dialogu Społecznego w Rolnictwie.

1. Jak z perspektywy eksperta w sprawie bezpieczeństwem żywności ocenia pan sytuację związaną z ujawnieniem nielegalnego uboju krów oraz faktem, że mięso trafiło do 14 krajów UE? Wśród komentarzy pojawiają się obawy – podsycane m.in. przez Czechów, Francuzów – o szczelność polskiego systemu bezpieczeństwa żywności. Czy słusznie?

– Polski system nadzoru nad bezpieczeństwem żywności opiera się na prawie unijnym, które jest bardzo dobre. Problem tkwi w szczegółach. W Polsce nie działa efektywnie system identyfikacji zwierząt, a rozbieżności pomiędzy danymi GUS i ARMIR w zakresie padłych zwierząt, sięgają ponad 30%. Te niedociągnięcia i luki w systemie znane są decydentom od wielu lat. Raport, na temat szarej strefy w produkcji żywności, stworzony przez Radę Gospodarki Żywnościowej i przekazany ministrom rolnictwa Kalembie i Sawickiemu w 2013 roku, ujawniał patologie z całą wyrazistością. Niestety brak oceny ryzyka, bagatelizowanie problemów i zamiatanie ich pod dywan, sprawiły, że one tylko narastały. Przyjęta retoryka "propagandy sukcesu" polskiej branży rolno żywnościowej nie pozwalała mówić otwarcie o piętrzących się trudnościach. 

Brak systemu obowiązkowych ubezpieczeń wśród rolników, zwierząt hodowlanych spowodował, że rolnikowi bardziej opłaca się sprzedać chorą krowę handlarzowi niż ją leczyć. Wreszcie pauperyzacja powiatowych lekarzy weterynarii i korupcjogenny system badania mięsa przez wyznaczanych lek. wet. prywatnej praktyki oraz brak przepływu informacji pomiędzy inspekcjami dopełnia reszty obrazu. 
To powoduje, że polska bardzo dobra żywność, znalazła się na cenzurowanym, a Czesi i Francuzi, wykorzystują tę sytuację. Nie powinniśmy dawać im pretekstu i okazji do piętnowania jakości polskiej żywności. 

2. Czy według Pana w obecnej strukturze organów bezpieczeństwa żywności powinny zajść zmiany? Andrzej Gantner, dyrektor PFPŻ zgłosił oryginalny pomysł, aby wzorem Włochów, powołać wyspecjalizowaną służbę do walki z przestępczością w obszarze żywności.

– Włosi, w obliczu dużej skali zjawiska fałszowania żywności, powołali specjalną, uzbrojoną jednostkę karabinierów, którzy mają prawo interweniować wszędzie i o każdej porze. Tymczasem u nas nielegalne działania często mają miejsce albo poza godzinami pracy danego zakładu albo w lokalach niezarejestrowanych jako producenci żywności. Skoro mamy służby ds. zwalczania przestępczości bankowej czy internetowej, byłby to naturalny krok. Powinniśmy wzmocnić kontrolę bezpieczeństwa żywności i to nie tylko poprzez ściślejszy nadzór nad firmami, które produkują żywność legalnie.

Jak Pan ocenia te pomysły? Czy, a jeśli tak to w jakim kierunku, powinny nastąpić zmiany?

– Pomysł stworzenia specjalnego oddziału, na wzór włoskiej policji w Polsce, nie jest nowy. Jednak nie widzę takiej potrzeby, ponieważ włoski przemysł rolno spożywczy ma zupełnie inną specyfikę. Wiele markowych produktów włoskich jest fałszowanych na ogromna skalę, przez tamtejszą mafię. Oblicza się, że skala czarnego rynku żywności we Włoszech to ok. 25 mld. Euro. W Polsce wystarczy, że pięć inspekcji nadzorujących żywność będzie sprawnie działało. Należy poprawić przepływ informacji, zreformować inspekcję weterynaryjną, zwiększyć kary dla producentów i rolników łamiących prawo oraz usprawnić system ewidencji zwierząt gospodarskich.

3. W styczniu minister Ardanowski potwierdził, że zapowiadana od kilku lat Państwowa Inspekcja Bezpieczeństwa Żywności nie powstanie, przede wszystkim ze względu na trudną sytuację związaną z ASF. Jak ocenia Pan tę decyzję? Czy rzeczywiście powinniśmy poczekać ze zmianami w inspekcjach do czasu uspokojenia sytuacji związanej z ASF?

– ASF nie ma tu nic do rzeczy. Przypominam, że projekt powołania Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności, znalazł się w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Mateusz Morawieckiego w 2016 r., kiedy ASF szalał w Polsce od dwóch lat. Prawdziwym powodem wycofania się z powołania tej Inspekcji jest odwieczny brak porozumienia pomiędzy resortem rolnictwa i zdrowia. Skoro nie ma woli politycznej do przeprowadzenia tak głębokiej reformy urzędowej kontroli żywności, należy działać przy pomocy narzędzi, które można zastosować, a które mogą usprawnić nadzór nad bezpieczeństwem żywności. Jednym z nich jest unijne Rozporządzenie 625/2017, które wejdzie w życie w grudniu b.r. Reguluje ono nowe umocowanie urzędowej kontroli żywności w Europie. Daje ono nowe możliwości zarówno producentom żywności jak i inspekcji na ułożenie wzajemnych relacji i poprawę efektywności systemu nadzoru nad bezpieczeństwem żywności. 

zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim –  regulamin