NIK sprawdzi jakość wody

woda

NIK sprawdzi, czy woda, która dociera do naszych kranów, jest bezpieczna, i czy jej cena jest adekwatna do kosztów ponoszonych przez przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne. Kontrolę poprzedziła debata ekspertów. Płynące z niej wnioski zostaną włączone do programu ogólnopolskiego badania systemu zaopatrywania ludności w wodę.

O ile w dużych miastach nie ma większych problemów z jakością wody – wiele przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych zachęca do picia kranówki – o tyle w mniejszych miejscowościach bywa z tą jakością już różnie.” – dyrektor Delegatury NIK w Zielonej Górze, Zbysław Dobrowolski przypomniał podczas panelu wyniki lubuskiej kontroli z 2016 roku. Skontrolowane wtedy przedsiębiorstwa miały problemy z zachowaniem odpowiednich parametrów wody. Najczęściej stwierdzano w niej obecności bakterii z grupy coli. Pomimo tego nie podjęto żadnych działań poprawiających bezpieczeństwo sanitarne, a ujęcia wody nie były odpowiednio chronione. Konsekwencje takiego stanu rzeczy mogły dotykać nawet jednej piątej mieszkańców województwa.

W większości przypadków problem z jakością wody wynika jednak z niewłaściwie zrealizowanej lub eksploatowanej instalacji w samym domu. „Tragedia rozgrywa się na ostatnim odcinku, za który odpowiada nie przedsiębiorstwo, ale administrator budynku” – podkreśla prof. med. Jerzy T. Marcinkowski z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Brak odpowiedniego rozdzielenia ciepłego i zimnego dopływu sprzyja obecności w kranówce pałeczek Legionelli, odpowiedzialnej za choroby układu oddechowego. „Ilu mieszkańców zostaje zainfekowanych w ten sposób? Tego nie wie nikt, bo w Polsce nie rejestruje się – w przeciwieństwie do Niemiec czy USA – zakażeń wodopochodnych.” – przypomniał profesor.

Możemy jednak pomóc sami sobie, przestrzegając prostych zasad. Inż. Barbara Mulik, ekspert ds. bezpieczeństwa wody, radzi, by systematycznie dezynfekować końcówki kranów (tzw. perlatory), a przed nalaniem wody do szklanki odczekać, aż wyraźnie zmieni temperaturę na zimną. Warto także pilnować, by administrator okresowo płukał instalację wodną w budynku. Te proste czynności znacząco ograniczają ryzyko infekcji wodopochodnej.

Podstawowym problemem większości sieci wodociągowych w Polsce jest przewymiarowanie. Gdy powstawały, przewidywano, że zapotrzebowanie na wodę będzie w naszym kraju znacznie większe. Jednak obecnie przeciętny Polak – zamiast projektowanych na początku lat dziewięćdziesiątych 300 litrów – zużywa mniej niż jedną trzecią tej wartości (średnio 96 litrów). „To skutek oszczędności wymuszonej wzrostem cen wody, instalacji liczników w mieszkaniach, ale także konsekwencja modernizacji domowych urządzeń sanitarnych” – tłumaczy dr inż. Elżbieta Osuch-Pajdzińska z Politechniki Warszawskiej. Przewymiarowany system wymaga dodatkowych kosztów utrzymania – woda płynie w nim wolno, dochodzi do zastojów, a to rodzi potrzebę intensywnych działań monitorujących oraz przepłukiwania instalacji. Dlaczego zatem nie dokonać redukcji przerośniętego systemu? Nie jest to takie proste. Próby pokazały, że koszty „skurczenia” sieci dorównują kosztom jej utrzymania w obecnej postaci. Wychodzi więc na to, że paradoksalnie płacimy za wodę za dużo, bo zużywamy jej za mało. Trzeba jednak pamiętać, że zasoby wody w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, dlatego po prostu trzeba ją oszczędzać.

Eksperci debatowali też w NIK o cenie wody. Bożena Rusinek, wicedyrektor Delegatury UKOiK w Krakowie, przyznała, że skala nieprawidłowości związanych z taryfami ustalanymi przez przedsiębiorstwa wodno-kanalizacyjne jest tak duża, iż urząd nie jest w stanie bez wsparcia z zewnątrz zająć się wszystkimi skargami konsumentów. „Musielibyśmy praktycznie prowadzić wyłącznie te sprawy, pomijając wszystkie inne” – tłumaczy Rusinek. Problem potwierdziła Delegatura NIK w Szczecinie. Jej kontrola dotycząca cen usług wodociągowo-kanalizacyjnych pokazała, że postawione w potrójnej roli samorządy: właściciela przedsiębiorstwa, regulatora i przedstawiciela konsumentów – nie chroniły mieszkańców przed systematycznym wzrostem cen za dostarczanie wody i odprowadzanie ścieków. W ciągu ośmiu lat ceny te poszybowały w górę o ponad 60%, co istotnie odbiegało od poziomu inflacji w Polsce. Także wzrost nakładów na modernizację i rozbudowę sieci wodociągowo-kanalizacyjnej nie był wystarczającym uzasadnieniem dla tak dużej zmiany. Tymczasem cena wody – co podkreśla  prof. Marek Gromiec z Krajowej Rady Gospodarki Wodnej, zawarta jest w cenie niemal wszystkich innych produktów, bo dziś już praktycznie nic powstaje bez wody.

Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny, docenił szerokie spojrzenie na bezpieczeństwo wodne, jakie zostało zaprezentowane podczas debaty w NIK. Płynące z niej wnioski zostaną wykorzystane w programie kontroli dotyczącej zbiorowego zaopatrzenia ludności w wodę przeznaczoną do spożycia. Wyników należy spodziewać się jeszcze pod koniec tego roku.

Źródło: NIK