Leki z ogrodowej apteki

domowa naturalna apteczka

W ogrodach i na łąkach można nie tylko podziwiać kwiaty i krzewy, ale także czerpać ze spacerów inne korzyści. Zebrane kwiaty czarnego bzu, mniszka czy nasturcje, mogą pomóc nam w walce z przeziębieniem, przemęczeniem czy stresem. O lekach z domowej apteki porozmawialiśmy z Marzeną Przytarską, która kultywuje dawne smaki i przywraca pamięć o lekarstwach stosowanych kiedyś na wsi. Wiele wytwarzanych przez nią wyrobów, trafiło już na ministerialną listę produktów tradycyjnych.

Maria Sikorska: Okazuje się, że po niektóre lekarstwa nie trzeba kierować się do apteki, ale na przykład do ogrodu czy sadu.

Marzena Przytarska: Dokładnie. Jeśli mamy ochotę na herbatkę z melisy z miodem albo wodę z miętą, wszystkie produkty możemy wziąć z przydomowego ogródka. Jeśli potrzebujemy majeranku czy rozmarynu do potraw, także możemy je mieć w zasięgu ręki. Warto pomyśleć o posianiu w ogrodzie popularnych ziół. Nie tylko są smaczne i zdrowe, ale także mogą być ozdobą.

M.S.: Na co zwracać uwagę tworząc ziołowy zakątek?

M.P.: Warto pogrupować rośliny zależnie od ich upodobań glebowych, dotyczących słońca i wilgoci. To pozwoli nam na odpowiednie dbanie o zioła. Zioła lubią raczej stanowiska jasne, ciepłe, osłonięte od działania wiatru. Powinny mieć żyzną glebę, dlatego ziemię należy wymieszać ją z obornikiem lub wieloskładnikowym nawozem. Ziarna trzeba oczywiście obficie polewać, by dobrze powschodziły.

M.S.: Jakie zioła warto mieć w ogrodzie?

M.P.: Właściwie wszystkie, ale wiadomo, że to nierealne. Pamiętajmy o bazylii. Poprawia trawienie, działa przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie. Rumianek ma właściwości przeciwzapalne, rozkurczowe, przeciwalergiczne, bakterio i grzybobójcze oraz uspokajające. Pomaga przy gojeniu ran, owrzodzeniach, oparzeniach. Majeranek ułatwia trawienie, stosuje się go przy biegunkach, przeziębieniach, nieżytach górnych dróg oddechowych. Z kolei melisa to roślina lecznicza – działa łagodząco na układ nerwowy. Możemy stosować ją do zaparzania, jako dodatek do sałatek, lodów, deserów. Mogłabym długo tu wymieniać.

M.S.: Jak wykorzystać czarny bez?

M.P.: Z czarnego bzu można przygotować sok z jego kwiatu, który jest doskonały, gdy jesteśmy przeziębieni, bo nas wzmacnia. Zawiera olejki eteryczne oraz związki wapnia, sodu, potasu i żelaza. Ma właściwości moczopędne, wykrztuśne, oczyszczające, antybakteryjne, rozkurczowe i pobudzające krążenie. Obniża poziom cukru we krwi oraz zawiera antyoksydanty.

M.S.: Jak przygotować taki sok?

M.P.: To nie jest zbyt skomplikowane. Najlepiej użyć tylko rozwiniętych kwiatów, zerwanych rano, z miejsc oddalonych od ruchliwych dróg. Proporcje: około trzydziestu baldachimów, kilogram cukru oraz dwa litry wody. Kwiaty zalane wodą z cukrem gotuje się na małym ogniu przez 15 minut. Można dodać do nich odrobiny soku z cytryny, jabłek lub imbiru.  Potem, odstawia się je na trzy doby w ciemne, chłodne miejsce. Powstały sok należy odcedzić i dalej gotować na małym ogniu przez godzinę.

M.S.: Przygotowuje Pani także produkt nietypowy – sok z buraka, zwany fjutem.

M.P.: Tak, nie wiem czy to właśnie ta nazwa nie sprawia, że sok robi taką furorę. To z pewnością dobra reklama na targach czy jarmarkach, która przyciąga smakoszy. Nazwa tego soku pochodzi ponoć od tego, że ten sok się tak „fiu fiu” ciągnie. Ja zapamiętałam go z dzieciństwa. Na skibkę z wypieczonego w domu chleba, babcia nakładała masło swojskiej roboty, a na nie sok z buraka. To była prawdziwa rozkosz dla nas. Pamiętałam tylko, że jego przygotowanie trwało dość długo, było czasochłonne. Gdy dorosłam, poszukiwałam na wiejskich imprezach tego rarytasu, ale nigdzie go nie znalazłam. Dlatego odkopałam stary przepis i razem z moim mężem Józefem, kultywuję wyrób fiuta. Dawniej używano do tego do parnika do ziemniaków, najpierw ogrzewanego drewnem lub węglem, a potem elektrycznego. Teraz proces przygotowywania fjuta jest prostszy niż dawniej, ale równie pracochłonny. Najpierw buraka cukrowego rozdzielamy na małe kawałki, potem parujemy je w parowniku, a następnie wyciska się sok i gotuje – do zgęstnienia.

M.S.: Z czym najlepiej smakuje fjut?

M.P.: To oczywiście zależy od tego, co kto lubi. Ja uwielbiam fjuta z chlebem, mój syn uwielbia naleśniki z takim dodatkiem, ale tak naprawdę można go spożywać z wieloma rzeczami – z lodami, z muesli, z budyniem, do ciast, a nawet do lodów.

M.S.: Fjut jest smaczny, ale także zdrowy.

M.P.: Tak, zawiera witaminy i sole mineralne. Wzmacnia i odtruwa organizm. Zalecany jest dla diabetyków, jak również dla kobiet w ciąży  – zawiera przyswajalne formy żelaza.

M.S.: Przygotowuje Pani syrop z mniszka lekarskiego. Czy możemy sami w domu zająć się jego produkcją?

M.P.: Tak, nie jest to trudne. Zerwane kwiaty, po umyciu i osuszeniu, trzeba zalać między innymi wodą i cukrem. Wywar zamienia się w klarowny, przejrzysty płyn syrop o bursztynowej barwie, konsystencji i smaku przypominającym miód. Syrop ma słodki smak z lekko gorzkawym posmakiem i słodkawy zapach, zawiera witaminy A i B2. Mniszek jest dobry na wszystko właściwie – dobrze wpływa na drogi oddechowe, gardło, jest dobry na kaszel i katar.

M.S.: Możemy jeść także kwiaty.

M.P.: Oczywiście nie wszystkie, ale wiele z nich. Wiele badań naukowych dowodzi, że w kwiatach znajduje się więcej przeciwutleniaczy niż w owocach – tak jest w przypadku kilku odmian dyni. Możemy robić kwiatowe herbaty, sałatki, przystawki, desery, syropy oraz napary. To bogactwo składników odżywczych, witamin, minerałów, olejków eterycznych, błonnika i substancji śluzowych. Flawonoidy, antocyjany, karotenoidy oraz witaminy C i E, neutralizują wolne rodniki.

M.S.: Dziękuję za rozmowę.

zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim –  regulamin