Kupuj z korzyścią nie tylko od święta
Choć okres przygotowań do Bożego Narodzenia kojarzy się przede wszystkim z uroczym cytrusowo-piernikowym zgiełkiem pełnym lampek choinkowych i znanych hitów świątecznych, to zakupy przedświąteczne nie mają nic wspólnego z tym sielankowym obrazkiem. Kupujemy gorączkowo nie tylko od święta – taki jest konsumencki brutalizm.
Zbliża się moment, w którym ruszymy do sklepów i na bazary, aby kupować przede wszystkim żywność. Polska tradycja świąteczna jest mocno osadzona wokół stołu, a świeżość i smakowitość potraw stawiamy za punkt honoru.
Podpowiemy, jak będąc wystawionym na próbę kolejek i tłoku, pozostać smart shopperem – konsumentem, który świadomie i trafnie wybiera. Zanim przyjrzyjmy się, w czym tkwi problem z dobrymi wyborami, zdradzamy kilka wskazówek, jak nie dać się zwariować.
Pierwsza pomoc zakupowa
Szczególnie przed świętami, kiedy kupujemy dużo, w pośpiechu, i tym samym wydajemy dużo pieniędzy, kiedy szukamy specjalnych ofert i promocji, warto zachować czujność i kupować mądrze. Jak podejść do całej akcji świątecznej racjonalnie i praktycznie? Oto niezbędnik.
- Sprawdź, co masz w kuchennych szafkach i lodówce – zrób listę zakupów i nie kupuj rzeczy, których na niej nie ma.
- Pełna mobilizacja. Jeśli masz problem ze wzrokiem – zabierz okulary, żeby nie kupować dosłownie na oślep. Na zakupy nie idź też głodny, bo wtedy zaostrzający się pośród półek uginających się od żywności apetyt sprawi, że kupisz więcej, niż potrzebujesz.
- Czytaj na opakowaniach ważne informacje – na początek spójrz na etykietę produktu i sprawdź ile zawiera soli, cukru i tłuszczu. Żywienie to złożona sprawa, ale zaczynając od tego, wybierzesz lepiej. Następnie skonfrontuj to ze składem, co może być szczególnie istotne, jeśli jesteś alergikiem. Znajdziesz tam informacje, jakie komponenty zawiera produkt i czy rzeczywiście „masło jest masłem” a „ser – serem”.
- Porównuj produkty między sobą – to może być zaskakujące, ale produkty o bardziej korzystnym składzie możesz kupić za tę samą cenę.
Sklepowy bieg przez płotki
Planując zakupy warto zwrócić także uwagę na czynniki, które pozwolą logistycznie dobrze rozegrać przedświąteczną akcję zakupową.
Po pierwsze – masz dzieci czy jesteś singlem? Zakupy z rodziną mogą być uroczą wyprawą, w zasadzie jedną z niewielu okazji do spędzenia czasu razem. Jednak wówczas zazwyczaj żywność kupujemy chaotycznie, nerwowo, mamy mniejszą kontrolę nad tym co i w jakich ilościach ląduje w koszyku. Na próbę wystawione są nie tylko cierpliwość i rodzinne relacje, ale także budżet. Dlatego w gorączkowym czasie przedświątecznym warto iść na zakupy z dorosłym pomocnikiem.
Po drugie – zakupy weekendowe i świąteczne mocno różnią się od „normalnych”. Świąteczne zakupy są nastawione na zmasowane ilości, w których gubimy nawyk sprawdzania etykiety, a skupiamy się na cenie. Co prawda sprawdzimy, ile jest „mięsa w mięsie”, bo zależy nam na jakości, ale czy sprawdzimy, ile dostarczymy organizmowi tłuszczu czy soli? Ponadto istnieje większe ryzyko marnowania żywności – przeczytaj etykietę zanim kupisz „więcej za mniej”.
Po trzecie – patrzeć nie znaczy widzieć. Etykieta wpisuje się w krąg kultury obrazkowej, mniej lub bardziej atrakcyjny dodatek do zawartości opakowania. A przecież na niej są zapisane bardzo ważne informacje! Podobnie jak na opakowaniu czy ulotce leku, choć tu łatwiej zgubić się w pośród komunikatów marketingowych. Aczkolwiek Hipokrates mówił „Niech żywność będzie lekarstwem…”
Koszyk faktów
Na podstawie ogólnopolskich jakościowych badań konsumenckich Instytutu Żywności i Żywienia, przeprowadzonych w 2016 r., wyłonił się obraz zagubionego konsumenta, który w sklepie jest raczej zdezorientowanym biegaczem przełajowym niż wytrawnym kierowcą z nawigacją. Badania ilościowe częściowo współdefiniujące to zjawisko jednocześnie wskazują, że blisko trzech na czterech Polaków czyta informacje umieszczone na etykietach produktów spożywczych, co wydaje się nienajgorszym stanem.
Jednak gdy przyjrzymy się bliżej, dane nie są tak satysfakcjonujące: tylko 31% Polaków deklaruje, że zawsze zwraca uwagę na informacje umieszczone na opakowaniach. Podobny odsetek zadeklarował, że stara się czytać etykiety przy każdych robionych zakupach, co pokazuje, że czytają je w zasadzie tylko najwytrwalsi. Z kolei co piąty Polak czyta rzadko lub zupełnie nie zwraca uwagi na treść etykiet, czego nie należy mylić z ogólnym wrażeniem wizualnym. Bo niestety najczęściej nie przekonują nas etykietowe fakty liczbowe, a wygląd opakowania i obrazki, które na nim się znajdują.
Zatem faktem jest, że często kupujemy schematycznie, na ślepo, ufając często wybieranym markom i swoim przyzwyczajeniom sensorycznym.
Jeśli już nastąpi symboliczny moment odwrócenia opakowania i dotarcia do informacji, jaką jakość niesie za sobą produkt, okazuje się, że bardzo powierzchownie filtrujemy podane tam dane. Najwięcej, bo ponad 80% badanych konsumentów sprawdza termin przydatności do spożycia/datę minimalnej trwałości. To jest informacja podstawowa i bardzo ważna dla bezpieczeństwa zdrowotnego. Jednak równie ważna jest wartość odżywcza i energetyczna sprawdzana przez zaledwie co siódmego konsumenta – można powiedzieć, że jest wręcz pomijana. Nie widzimy w tej informacji przełożenia na wymierne korzyści lub zagrożeń, które pokazuje nam tabela wartości odżywczej, wymagająca samodzielnej interpretacji. Również skład produktu poddawany jest filtrowi wyboru „mniejszego zła”.
Jak się okazuje etykiety czytamy częściej tylko w określonych sytuacjach. Takich, które wiążemy bezpośrednio ze zdrowiem i samopoczuciem, np. jesteśmy na diecie odchudzającej lub związanej ze stanem zdrowia (cukrzyca, alergie). Także wtedy, gdy opiekujemy się małymi dziećmi i chcemy dla nich wybrać jak najlepiej. I wreszcie gdy mamy w ręku nowy produkt i kieruje nami ciekawość lub dotarły do nas niepokojące, sensacyjne informacje na temat szkodliwości określonego składnika lub dodatku do żywności.
Prawdziwy smart shopping
Etykieta została stworzona dla nas, konsumentów, dlatego pomijając ją sami pozbawiamy się możliwości dobrego, świadomego wyboru. Dotarcie do sedna nie jest łatwe dzięki dużej ilości przekazów marketingowych, ale nie niemożliwe.
Porównujemy ceny w różnych sklepach, szukamy promocji, korzystamy z kuponów, ofert specjalnych. To samo można przełożyć na poszukiwanie produktów o mniejszej zawartości cukru, soli i tłuszczu. To pierwsze punkty, które powinny nas zainteresować, o ile nasza dieta nie wymaga większych modyfikacji. Samo żywienie oczywiście jest kwestią złożoną, ale jednocześnie naszą codziennością, dlatego warto wyrobić zdrowszy schemat kupowania, skoro i tak w sklepie kieruje nami przyzwyczajenie.
Od teorii do praktyki – wartość odżywcza złotówki
Wyobraźmy sobie, że mamy w portfelu 50 złotych i idziemy na zakupy. Za tę samą pięćdziesiątkę możemy kupić jedzenie lepszej jakości, o wyższych walorach zdrowotnych albo mniej korzystne dla naszego zdrowia. Nie chodzi o kupowanie produktów ekologicznych, specjalnie certyfikowanych, ładniej spakowanych, krzyczących z półki o 100%-owej naturalności. Chodzi o porównywanie!
Jakość zdrowotną produktów możemy ocenić na podstawie tabeli wartości odżywczej i to ona weryfikuje marketingowe obietnice głównej etykiety. Eko nie gwarantuje, że zjesz mniej cukru czy tłuszczu. Weź dwa produkty z tej samej kategorii, np. jogurty. Porównaj tabelki z zawartością tłuszczu, kwasów tłuszczowych nasyconych, węglowodanów, cukrów, białka i soli. Wybierz ten, który ma mniej soli, cukru, tłuszczu – bo jest bardziej korzystny dla zdrowia, a wcale nie mniej smaczny. Nie musisz jednak porównywać wszystkich tych rzeczy na raz – porównaj składniki newralgiczne dla danej grupy, np. ilości soli w serach, cukru w płatkach musli czy tłuszczu w jogurtach naturalnych.
Po sprawdzeniu wartości odżywczej spójrz na skład. Te dwie informacje uzupełniają się. Brak składników z oznaczeniem E nie zawsze jest wyznacznikiem dobrego wyboru. Aczkolwiek w wielu przypadkach rzeczywiście bardzo dobrze sprawdza się zasada „im krótszy skład, tym zazwyczaj lepszy”. Przykład? Zwykły, nie niskosłodzony dżem. Wybierzemy ten, który będzie miał prostszy skład i owoce na pierwszym miejscu. A jeśli mamy dwa dżemy, w których owoce są na pierwszym miejscu lub mają zapisaną podobną ich zawartość w procentach, to popatrzmy do tabeli wartości odżywczej – tam zobaczymy ilość dostarczanego cukru. Wybierzmy ten, w którym cukru jest mniej.
Kupując wędliny, sprawdź, ile jest wspomnianego już „mięsa w mięsie”. Jeśli wahasz się między dwoma produktami, sprawdź, który z nich ma mniej tłuszczu i soli. Albo przynajmniej soli.
Lubimy o sobie myśleć, że jesteśmy sprytnymi konsumentami. Kupujmy więc tak, jak lubimy. Dobre zakupy nie wymagają wyrzeczeń, bo z każdej złotówki realnie można mieć więcej korzystnego żywieniowo, ale i nie mniej smacznego jedzenia. Czy to czas świąteczny czy nasze zwyczajowe zakupy – nigdy nie warto odpuszczać porównywania etykiet, nie tylko cen.
Źródło: IŻŻ NCEŻ/mgr Grażyna Skarżyńska, mgr inż. Paulina Cholewińska