Alchemia w kuchni

Szczypta romantyzmu, odrobina czułości, domieszka rozkoszy, a jako afrodyzjak – miłość.  Nie tylko
w maju, ale również w letnie miesiące, według wierzeń ludowych, warto sięgnąć po zioła, które dodawane nawet do zwykłego dania, ponoć potrafią czynić cuda w sferze uczuć. To także odpowiedni czas na korzystanie z darów natury z łąk, pól i lasów, które mogą mieć zbawienny wpływ na nasze zdrowie.

Przez wiele wieków umiejętność leczenia ludzi z pomocą ziół była okryta aurą tajemnicy. Uważano, że należy je zbierać wiosną – gdy kwitną, czyli w maju i czerwcu. Przy czym zastrzegano, że po świętym Janie nie powinno się  już tego robić, bowiem w wigilię tego święta czarownice, które zlatują się tej nocy na Łysą Górę, plugawią ziemię odchodami i śliną. U dawnych Słowian istniała tradycja zbierania ziół, które wykorzystywano jako leki roślinne, przed dniem świętego Jana (24 czerwca). Przykładowo – zwyczaj ten na Białostocczyźnie trwa do dziś, jednak ze względu na wspólne zamieszkiwanie tych terenów przez chrześcijan wyznania prawosławnego
i katolickiego (czyli posługiwanie się kalendarzem juliańskim i gregoriańskim), czas zbioru ziół trwa dla jednych do 24 czerwca, a dla innych do 8 lipca. Terminy już ustalone, a odpowiednia pora zbioru? Dając wiarę starym podaniom, żeby naturalne medykamenty były najskuteczniejsze, trzeba je zrywać z poranną rosą.

Maj to według kultury ludowej dobry czas na ziołową magię. Dawniej kobiety wierzyły w to, że za pomocą naturalnych specyfików można uzyskać powodzenie u mężczyzn lub zdobyć miłość tego jedynego. Zioła były traktowane w medycynie ludowej jako swoisty medykament na sercowe dolegliwości i zapotrzebowania. Panie nosiły je przy sobie, podawały je lubemu do picia i wąchania, a przede wszystkim używały ich do przyprawiania różnych potraw. Panny z pomocą ziół dbały o to, by wybranek serca w przyszłości poprosił je o rękę, a mężatki odwoływały się do ziołowej magii, by zapewnić sobie udane małżeństwo.

W Polsce tradycje zielarskie były od stuleci kultywowane, szczególnie na wsiach i w małych miasteczkach, bowiem tam ludność miała łatwy dostęp do rosnących w okolicy roślin leczniczych. Teraz nie jest inaczej. Nośnikiem tradycji ziołolecznictwa są panie z kół gospodyń. Przykładowo – ten, kto przyjedzie do kujawsko-pomorskiej wsi – Bronisławia w maju, może zobaczyć hulające po łące panie zbierające kwiaty popularnego mniszka. Według podań ludowych, właśnie w tym miesiącu jego kwiaty mają najlepsze właściwości lecznicze. Po umyciu i osuszeniu, członkinie koła gospodyń zalewają je między innymi wodą i cukrem. Panie znają przepis na leczniczy syrop od swoich prababć, które od pokoleń korzystały ze zbawiennych właściwości mniszka. Gospodynie są przekonane, że nie tylko wzmacnia on odporność i jest dobrym lekiem na kaszel, ale także obniża poziom cholesterolu i podnosi …libido. Tak bardzo wierzą i propagują walory syropu z mniszka, że sprawiły, że trafił on na ministerialną listę produktów tradycyjnych.

W maju warto też pamiętać o tym, że pokrzywa to nie tylko chwast. Na wsi od wieków traktowano ją
z szacunkiem ze względu na właściwości lecznicze i odżywcze. Zawiera wiele cennych witamin, mikroelementów
i soli mineralnych pomocnych m.in. przy leczeniu kamicy nerkowej i artretyzmu. Picie naparów lub dodawanie świeżych listków młodej pokrzywy do sałatek ułatwia przemianę materii i wzmaga apetyt, także na miłość. Tylko pamiętajmy – pokrzywę zbieramy zanim zakwitnie, potem traci swoją moc.

Przez cały maj można zbierać krwawnik. Jego główną substancją czynną jest niebieski olejek eteryczny. A ten zastosowany w wywarze, może pobudzic krażenie krwi i zapobiec migrenom.  Łagodzi także objawy wiosennego przesilenia. Nie zapominajmy również w tym czasie o lipie. Napary z jej kwiatów znane są głównie z właściwości napotnych, przeciwzapalnych i odkażających. Z powodzeniem stosuje się je pomocniczo w leczeniu grypy, przeziębienia i przy gorączce.  Jednak to nie koniec dobroczynnych właściwości lipy. Badania dowodzą, że napary z jej kwiatów obniżają napięcie nerwowe, ułatwiają zasypianie, a także utrzymują naczynia krwionośne
w dobrej kondycji.  Od czasu do czasu warto przygotowywać sobie także kąpiele z dodatkiem lipowego naparu – zabieg taki odpręża i regeneruje skórę.

Liście podbiału najlepiej zbierać z końcem maja
i przez cały czerwiec. Podbiał pospolity – zwany także „Bożym liczkiem” i „oślą stopą” – to bylina, która zażyta doustnie rozszerza drogi oddechowe, hamuje stany skurczowe tchawicy
i oskrzeli. Rozkurcza też przewód pokarmowy, spowalnia wchłanianie cholesterolu i tłuszczów. Napar z podbiału (2 łyżki suszu na 1 szklankę wrzącego mleka lub wody; parzyć 20 minut, przecedzić, posłodzić miodem lub sokiem, dodać anyżku) można przyjmować kilka razy dziennie po 100 ml przy przeziębieniu, kaszlu i grypie.

W maju najlepszą jakość osiąga także mięta, którą możemy zbierać aż do sierpnia. Jest niezwykle aromatyczna
i orzeźwiająca. Nieoczywista, a dzięki temu wielozadaniowa. Doskonale komponuje się ze słodkościami, dlatego też bardzo często występuje w towarzystwie deserów. Może również romansować z mięsami, warzywami, owocami oraz różnego rodzaju napojami. Jej orzeźwiające właściwości pomagają rozproszyć wszelkie blokady – tak na poziomie psychicznym, jak i fizjologicznym. Odświeża i nadaje potrawom zupełnie inny posmak. Cudownie się prezentuje – zarówno w sałacie z prażonymi orzechami, jak i w kompozycji ze smażonym jabłkiem. Świeża mięta to również doskonały pomysł na orzeźwiający napój. Swoje zastosowanie mięta odnajduje także poza kuchnią – np. w łazience, kiedy towarzyszy nam w kąpieli.

Według wierzeń ludowych maj to dobry czas na zbiór ziół, ale także na korzystanie z ich zbawiennych mocy. Także tych zebranych inną niż majową porą. Najsłynniejszym z tych ziół, podobno o największej miłosnej mocy, jest oczywiście lubczyk. Bylina należąca do rodziny selerowatych mimo prozaicznej nazwy, w medycynie ludowej była stosowana jako lek zwiększający pobudliwość seksualną. Dodawany nawet do prozaicznego dania ponoć potrafi zdziałać cuda… Ale nie tylko w sypialni i kuchni, ale także w codziennym życiu. Liście lubczyka można używać jako dodatku do zup, wywarów, octów smakowych, piklów, gulaszów i sałatek. Nasionami lubczyku można posypywać sałatki i tłuczone ziemniaki, a zmiażdżone dodaje się do pieczywa, ciasteczek, herbatników
i serów. Łodygi należy pokroić i wykorzystać jako przyprawa do sosów i gulaszów. Kandyzowanymi liśćmi
i łodygami dekoruje się ciasta.

Jeśli wierzyć  w magię ziołolecznictwa, cykoria podróżnik to zioło, które powinno zmniejszyć zazdrość partnera.
A dzięki cynii panie mogą stać się bardziej kobiece i eteryczne. Bazylia pomaga zatrzymać w domu szczęście
i miłość, a rozsypana wokoło ukochanej osoby – zapewnia jej wierność. Gałązka tymianku za stanikiem może przyciągnąć mężczyznę, którego kobieta obdarzyła nieśmiałym uczuciem. Mało romantyczny czosnek jest z kolei dobrym lekiem na wzrost witalności i na podniesienie potencji. Może ponoć także zlikwidować wypalenie seksualne w małżeństwie. Jest także ziołowy ratunek dla osób, których związek ma się ku końcowi. Wtedy warto zastosować gardenię. Jej kwiat to ponoć najlepszy lek na umierającą miłość. A jeśli on nie poskutkuje, to
w pogodzeniu się z odejściem uczucia może pomóc…wywar z rumianku.

Ziołolecznictwo, zwane również fitoterapią, od wielu lat odzyskuje stopniowo swoje znaczenie, które utraciło na skutek dominacji leków syntetycznych. Warto więc pamiętać o stosowaniu ziół od dań staropolskich do największych miłosnych przysmaków współczesnych stołów. Z pewnością to nie zaszkodzi, może nawet pomóc wprowadzić ożywczy akcent w kuchni i w miłości.

Maria Sikorska
zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim –  regulamin